Ostatnio u nas wszystko się kręci w smarkatym temacie.
Smarkata ja i smarkaty Jaś. Zosia dziś już też trochę smarkata. :(
Coś się przypałętało do nas i odpuścić nie chce.
Na szczęście na chorych nie wyglądamy. I nawet się tak nie czujemy. Wszystko w domu odbywa się tak jak zawsze, oprócz tego, że Janek nie poszedł do przedszkola. Tak sobie pomyślałam, że lepiej będzie jak zostanie w domu. W przedszkolu jak wiadomo, okna pootwierane gdzie nie gdzie, przeciągi. Dzieci biegają spocone. Każdy rodzic przedszkolaka wie o czym mówię. Ja nazywam to świadomą eliminacją i bardzo mi się to nie podoba.
Dziecię kaszle trochę, tak jak ja parę dni temu. Mnie już prawie przeszło, więc i jemu też pewnie niedługo ustąpi. W innym wypadku udamy się do lekarza. Póki co dużo odpoczywamy, pijemy sok z czarnego bzu, który podobno jest dobry na chore zatoki, przy przeziębieniu itd.
Na szczęście jest też chęć do zabawy, nawet większa niż do drzemki :)
 |
Uwaga! Wzywam bazę, potrzebne wsparcie... |
 |
Katar na szczęście nie odmóżdża :) |
 |
A nawet budzi w nas małego impresjonistę |
 |
łapka najmłodszego impresjonisty |
 |
pobawić się w szkołę też można |
 |
na chorego, to ja nie wyglądam :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz