środa, 22 października 2014

Pyszna Mama - Kolorowo, na poprawę humoru - leczo z jaglanką

Też tak macie, że gdy za oknem pada deszcz, szaro, buro i jesień zaczęła się na dobre to łapiecie doła?
Ja tak ostatnio mam. Kawa i czekolada to tylko na chwilę przywracają mi uśmiech.
Zamyślona jestem, nostalgia mnie dopada.
Niech choć promyk słońca zaświeci i da małą nadzieję.
Allez au diable z takim nastrojem!
Na talerzu choć trochę koloru sobie zrobię.
Trochę witamin na te zasmarkane nosy......

Cebulka podsmażona z czosnkiem, papryka obrana ze skóry i również podsmażona na maśle lub oliwie

Dodaję cukinię

A na koniec dodaję pieczarki, liść laurowy, ziele angielskie, soli i pieprzu do smaku oraz ziół prowansalskich

Leczo jest przepyszne, zdrowe i świetnie smakuje z kaszą jaglaną. Smacznego!

Jesteś bohaterem w swoim domu Synku!

Nie udało nam się jednak obyć bez lekarza. Jaś wczoraj pod wieczór dostał wysokiej gorączki. Pojechaliśmy więc na pomoc doraźną. Już na szczęście wszystko dobrze. Po gorączce ani śladu.
Leczymy się jeszcze z kaszlu. Podziwiam mojego Synka. Jest bardzo dzielny. Nie widać po nim choroby, mimo, że kaszel jest męczący. Wczoraj jeszcze przed wizytą u lekarza widząc, że gorączka jest dość wysoka chciałam dogodzić Jasiowi i pytam:
- Janeczku, co by Ci poprawiło humor? (Spodziewałam się odpowiedzi w stylu: czekoladka, ciasteczko, bajeczka).
A Jaś na to:
- Lekarz! :)

No tak, Jaś rozbraja swoją błyskotliwością.

Dziś rano z kolei mieliśmy małe zalanie w domu.
Rano Dzieciaczki jak zwykle przed  śniadaniem krótka zabawa.
Pudło z zabawkami stoi koło kaloryfera.
W pewnej chwili Jaś do mnie: "Mamo, ale tu jest mokro. Mam mokre skarpetki. Woda tutaj leci."
" Janeczku to pewnie mamie wczoraj wylała się woda jak po ciemku nalewałam do nawilżaczy powietrza." (po ciemku, bo już Dzieci nie chciałam światłem budzić)
Ale to nie była woda z nawilżaczy. To niestety była woda "sikająca" z kaloryfera. (Wczoraj Panowie z usterki naprawiali nam kaloryfer).
Telefon do nadwornego hydraulika.
"Będziemy o 9."
No i byli. Trochę zestresowani, że to oni wczoraj zamiast naprawić, to coś zepsuli. :)
Wchodzą Panowie a Janek do nich:
"Dzień dobry. Bo my mamy tu niezły pasztet".

Aha! I wszystko jasne!
Synku, You made my day! :)



P.S.
Zbieram takie perełki słowne, by poczytać je dzieciom jak będą dużo starsze :)

poniedziałek, 20 października 2014

Zasmarkany świat

Ostatnio u nas wszystko się kręci w smarkatym temacie.
Smarkata ja i smarkaty Jaś. Zosia dziś już też trochę smarkata. :(
Coś się przypałętało do nas i odpuścić nie chce.
Na szczęście na chorych nie wyglądamy. I nawet się tak nie czujemy. Wszystko w domu odbywa się tak jak zawsze, oprócz tego, że Janek nie poszedł do przedszkola. Tak sobie pomyślałam, że lepiej będzie jak zostanie w domu. W przedszkolu jak wiadomo, okna pootwierane gdzie nie gdzie, przeciągi. Dzieci biegają spocone. Każdy rodzic przedszkolaka wie o czym mówię. Ja nazywam to świadomą eliminacją i bardzo mi się to nie podoba.
Dziecię kaszle trochę, tak jak ja parę dni temu. Mnie już prawie przeszło, więc i jemu też pewnie niedługo ustąpi. W innym wypadku udamy się do lekarza. Póki co dużo odpoczywamy, pijemy sok z czarnego bzu, który podobno jest dobry na chore zatoki, przy przeziębieniu itd.
Na szczęście jest też chęć do zabawy, nawet większa niż do drzemki :)

Uwaga! Wzywam bazę, potrzebne wsparcie...

Katar na szczęście nie odmóżdża :)

A nawet budzi w nas małego impresjonistę
łapka najmłodszego impresjonisty
pobawić się w szkołę też można
na chorego, to ja nie wyglądam :)

piątek, 17 października 2014

Zosia Samosia

Zosia Samosia.
Wszystko sama.
Sama po schodach, sama ze schodów.
Sama tańczę, sama jem.
Sama się ubieram i sama się rozbieram.
Sama myje zęby i sama robię kąpu kąpu
Sama nucę "Aaaaaa kotki dwa".
Sama też niedawno skończyłam 18 miesięcy.
Sama, sama, sama.......:)



W poszukiwaniu jesieni.

Taka jesień jak w tym roku, pełna słońca, złocistych liści, miliona kasztanów bardzo mi się podoba.
W ogóle to ja tak jakoś lubię jesień, gdy można otulić się ciepłym szalem, pospacerować z dzieciakami, czasami poskakać w kałuży. Ostatnio mieliśmy okazję na długi spacer, zbieranie kasztanów, pozwiedzanie starych znajomych miejsc i zjedzenie pycha naleśników.


czekamy na naleśniki


palce lizać



minki bezcenne


kasztany, kasztany.....

Mamo zobacz, zaraz kasztan spadnie mi na głowę....



przyda się kasztanowym ludkom na czapeczki

Bro & Sis

najważniejsze, to nie dać zrobić się w małego grzybka




buzia pełna żelków i można jechać



abra kadabra

chociaż raz zdążyliśmy na 12



na Malcie



No i Jaś smutny, bo niedługo powrót do domu :(

Jestem sobie przedszkolaczek.....


Mimo, że jesień na całego. Mimo, że od czasu do czasu smarkamy i kichamy, to jednak wracamy na naszego bloga po prawie dwu miesięcznej przerwie. Nie będę już szczegółowo opisywać, co porabialiśmy przez te dwa miesiące. Jedno jest pewne - działo się.
Lato się skończyło. A jak się skończyło, to oznaczało tylko jedno. Nasz Jasiek idzie do przedszkola.
Wyczekany pierwszy dzień nareszcie nastał. Jaś nie mógł się doczekać nowych koleżanek i kolegów. Nie mógł się doczekać poznania nowych pań przedszkolanek. Jestem ciekawa jak On to sobie wszystko w głowie układał, jak myślał o tym wszystkim? Wydaje mi się, że był bardzo pozytywnie do przedszkola nastawiony. My go przygotowywaliśmy. On sam chciał tam iść. Pierwszego dnia, z resztą tak jak myślałam, nie chciał wracać do domu :) tak bardzo mu się w przedszkolu spodobało. Jak na razie podoba mu się cały czas. Nie było dnia, żeby nie chciał pójść. Ma już tam swoich ulubionych kolegów i koleżanki. Codziennie gdy po niego przychodzimy z Zosią, fotografujemy nowe prace narysowane przez Jasia lub powyklejane wycinankami. Widzę postępy w kolorowaniu, a nie zawsze Janek lubił to robić. Coraz mniej wyjeżdża za linie :) W wyklejankach z tego co widziałam jest najbardziej dokładny. Bardzo się cieszymy, że odnalazł się w nowym miejscu. Nie ma jak na razie ulubionej pani. Lubi wszystkie.
A tak witaliśmy nowy rok szkolny. Łez nie było. Bo my dzielni jesteśmy :)
Pogoda niestety nam nie dopisała, ale co to deszcz dla przedszkolaka? :)

mój nowy "przedszkol"
Jestem sobie przedszkolaczek,
Nie grymaszę i nie płaczę,
Na bębenku marsza gram,
Ram tam tam, ram tam tam.

Mamy tu zabawek wiele,
Razem bawić się weselej,
Bo kolegów dobrych mam,
Ram tam tam, ram tam tam.

Mamy klocki, kredki, farby,
To są nasze wspólne skarby,
Bardzo dobrze tutaj nam,
Ram tam tam, ram tam tam.

Kto jest beksą i mazgajem,
Ten się do nas nie nadaje,
Niechaj w domu siedzi sam,
Ram tam tam, ram tam tam.