piątek, 23 października 2015

Czytelnia - "Pan Teodor Wąsik III czyli kurs bon ton dla dzieci"






 "Pan Teodor Wąsik III czyli kurs bon ton dla dzieci" Łukasza Dębskiego.
To jedna z naszych ulubionych książeczek.
Przezabawna i pouczająca książeczka dla wszystkich Dzieciaków. Napisana w sposób humorystyczny, rymowany. Cała rodzina czytając uśmieje się po pachy, a dzieci po jej przeczytaniu zaczną recytować rymowanki dotyczącego bon tonu :)
Pan Teodor Wąsik III - " Człek, który zjeździł kawał świata oraz dżentelmen dyplomata." To właśnie on uczy dzieci jak należy się zachowywać, na wszystkie pytania ma odpowiedź i udziela ciągle dobrych rad.


 "Na ubrania dać ci wzór? Czyste, gładkie i bez dziur".

 "Lubisz zupy? Jedz te dania bez siorbania i chlipania".

 "Jest też dobrym zachowaniem zawsze prysznic brać przed spaniem..." 

Ta urocza książeczka ma też świetne oryginalne rysunki wykonane przez  Annę Kaszubę - Dębską. Uśmiech od ucha do ucha.

 Jeśli sięgniecie po ten kurs bon tonu dla dzieci na pewno czeka waszą całą rodzinę świetna zabawa.








 













środa, 21 października 2015

O zachowywaniu się ....... Rodziców !

Właśnie wróciłam z przedszkola mojego Syna. Dziś odbyło się tam bardzo fajne spotkanie z Panią Agnieszką, psycholog dziecięcą. I tak naprawdę miałam o tym nawet nie pisać, ale jakoś zaistniała sytuacja nie daje mi spokoju. Rozmowa dotyczyła zachowywania się dzieci. Bardzo fajnie było się spotkać, posłuchać fachowca, samemu zaangażować się w dyskusję, pośmiać się. Jedno mnie tylko zastanawia.
Dlaczego nas było tak mało? Garstka, garsteczka, garstunia. Nie wierzę, że tylu rodziców nie potrafiło przeczytać ogłoszenia o organizowanych zajęciach? (ogłoszenie wisiało od miesiąca) Na 125 dzieci uczęszczających do naszego przedszkola, było o zgrozo, 5 rodziców. Na spotkaniu zorganizowanym dla nas - rodziców, za darmo, po to by nie jednokrotnie pomóc lub uświadomić sobie, że jednak musimy nad sobą i dzieckiem oraz naszymi wspólnymi relacjami popracować. Póki jeszcze nie jest za późno. I nie chcę tutaj nikogo potępiać, bo nie przyszedł na spotkanie z Panią psycholog. Nie taka moja w tym rola. Zastanawiam się tylko, dlaczego właśnie tak się stało, że było nas tak mało? Wiem, że niektórzy rodzice pracują do późna, ok. Zawsze na spotkanie może przyjść drugi rodzic, a dzieci np. do ukochanych dziadków. Można? Można. Tak też zrobiła moja koleżanka, która na spotkaniu była. Jeśli nie pracujesz do późna możesz przyjść, a dzieci zostawić z ich tatą. Dzieci będą szczęśliwe mając tatę na wyłączność, a ty dowiesz się ciekawych rzeczy. Jednak najważniejsze jest to, by były chęci. I jak się okazuje, nie zawsze te chęci są. Lenistwo? A może myślenie tego typu, że to mnie nie dotyczy? Tumiwisizm? Może i tak. Wiem, najlepiej usiąść w chłodne jesienne popołudnie przed telewizorem, pogapić się, zawołać dziecko, by pogapiło się z nami. Jednak pamiętajmy - Dzieci od najmłodszych lat uczą się poprzez obserwację i naśladowanie. I póki w nas nie będzie iskry zainteresowania tematami, które dotyczą naszych dzieciaków, póki nie damy dzieciom dobrego przykładu, to powyrastają nam tacy sami jak my. Obojętni na wszystko, na wszystkich, obojętni na własne dzieci?

Lekko poirytowana.
A.
Spokojnej nocy......





piątek, 16 października 2015

Jesienne szuru buru

Przyszła jesień
do fryzjera:
- Proszę mną się zająć teraz!
Lato miało włosy złote,
ja na rude mam ochotę.
No, bo niech pan
spojrzy sam,
rudo tu i rudo tam...
Mówi fryzjer:
- Rzeczywiście!
Dookoła rude liście,
ruda trawa, rude krzaki,
chyba modny kolor taki.
Szczotka,
grzebień,
farby fura,
już gotowa jest fryzura.
Woła jesień: - W samą porę!
Płacę panu muchomorem!















piątek, 17 lipca 2015

Pyszna Mama - Botwinka, botwineczka, botwinunia....czyli zupa chłodnik

Upały chyba jednak znowu powracają.
A na upały najfajniejsza jest zupa. Zimna zupa. Chłodnik z buraków.

Oto przepis:
- kilka młodych buraków łącznie z łodygami i liśćmi (ja je wcześniej gotuję do miękkości),
- zielony ogórek,
- kilka rzodkiewek,
- szczypiorek,
- jajko,
- kefir/jogurt,
- sól, pieprz

Wszystkie składniki kroję w kosteczkę i łączę. Zalewam jogurtem naturalnym bądź kefirem. Doprawiam solą i pieprzem. Najlepiej schłodzić zupę w lodówce. Przed podaniem ozdabiam szczypiorkiem i jajkiem.
Smacznego!






piątek, 19 czerwca 2015

Z życia wzięte....

Dziecko jest jak gąbka, która chłonie słowa, gesty, zachowania. I choć czasem wydaje nam się, że mówimy do Dziecia i jak grochem o ściane, on w najmniej oczekiwanym momencie wypala z takim tekstem:

Wczoraj Jaś do mnie podczas kolacji:
Jaś: Mamo, muszę Ci coś powiedzieć. Mamo kocham Cię........
ale wiesz Mamo, mogłabyś jeść nad talerzykiem!  :)

Kurtyna!



sobota, 6 czerwca 2015

Ląd - foch ?

Tak jak poprzedniego roku zabraliśmy Dzieciaki do Lądu na Festiwal Kultury Słowiańskiej i Cysterskiej. Mając w pamięci, jak bardzo podobało się Jaśkowi w zeszłym roku, wydawało mi się, że problemu nie będzie. A widok średniowiecznych walk rycerzy jeszcze bardziej go zainteresuje. Nic bardziej mylnego.
Pogoda nam dopisała. Było rewelacyjnie gorąco, słońce, pod drzewami błogi cień. A humory naszych Dzieci jakby zwarzone. Hmmmm? Ciekawe dlaczego? Pamiętacie jak niedawno pisałam, że od zawsze miłością mojego Syna są PZ-ety? No właśnie. Żeby nie bluźnić i nie psuć sobie nerwów, powiem tylko jedno - powystrzelam wszystkich producentów, "rozkładaczy" i "nadmuchiwaczy" wielkich dmuchanych zamków, zjeżdżalni i Bóg wie czego jeszcze :) Cały pobyt w Lądzie mogę skwitować jednym pytaniem: "Kiedy pójdziemy na dmuchańce?" Grrrrr.....
No wiadomka, poszliśmy. Dziecko zjeżdżało przez 10 minut za 10 złoty. O zgrozo! Aż z nerwów poszłam na oscypki z żurawiną :)

P.S.
Chociaż udało nam się zwiedzić klasztor w środku.













niedziela, 24 maja 2015

Słynne PeZet-y

Dzień bez placu zabaw, to dla naszych Dzieci dzień stracony :)
Kiedy Jaś był mniejszy używaliśmy skrótu określającego plac zabaw - idziemy na PZ czy nie idziemy na PZ?
Tylko ja i mąż wiedzieliśmy co dany skrót oznacza. A nie daj Bóg nasz J. usłyszałby całą nazwę, to nie ważne czy północ, czy leje deszcz, czy -10 za oknem, na PZ trzeba iść.
Ot, taka historyjka.
Na szczęście już prawie lato i PeZet-y pełne słońca, pełne Dzieci....
Tak więc odwiedzamy PeZet-y dwa razy dziennie.








stary niedźwiedź mocno śpi....