Długi weekend majowy dobiega nam do końca, a dopiero dziś majówkowa pogoda, słońce, zero deszczu i wiatru. Szkoda, że wcześniej tak nie było.
Mimo, że pogoda trochę szalała, to i tak uznaję majówkę za udaną.
A wszystko za sprawą "Pana Kurierza" :)
Pan Kurierz (nazewnictwo jaśkowe) zjawił się u nas tuż przed długim weekendem majowym i przywiózł od dawna wyczekiwany rowerek z kaskiem.Nawet sobie nie wyobrażacie jaka była radość Jasia, kiedy zapukał do drzwi Pan Kurier z przesyłeczką. Jaś jak to Jaś, zanim odebrałam przesyłkę, musiał zagaić do PK i dokładnie wypytać czy tam w tej paczce jest, aby na pewno to, na co on czeka i co zamówił Tata.
Po zapewnieniu, że wszystko się zgadza, Jaś tylko powiedział do PK "Dzięki za pomoc!"
Później to już tylko zostało nam czekać na Tatę, aż Ten wróci do domku i skręci bike'a.
A wyglądało to tak:
|
Tata składa |
|
Pierwsze próby |
|
Pierwsze koty za płoty |
|
Zosia też musiała się przejechać |
Jaś szalał na rowerku a Zosia w swoim czterokołowcu.
albo na huśtawce
|
po szaleństwach - mała drzemka |
|
niezawodna Ciotka Tika - szybsza niż deszcz, odważniejsza niż Jaś (tak powiedział Jaś) |
|
|
| | | | | | |
|
|
|
|
|
później były już tylko balony, flagi, festyn i dmuchańce zjeżdżańce |
|
Mały Urwis |
|
piratem nie każdy musi być! |
|
ale każdy kochać powinien :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz