Cieszę się jak małe dziecko, że mi się to dziś przytrafia.
Jak długo to potrwa? Jedna wielka niewiadoma.
Time for Mommy!
Dzieciaki śpią. Mam więc czas na nadrobienie zaległości mailowych i blogowych.
O blogu nie zapomniałam. Serca do niego też nie straciłam :)
"Czasu czasem" brak.
W tak zwanym "międzyczasie", w tym co to Matki robią wszystko, robię i ja - zupę.
Przepis wrzucę później, jakby ktoś miał ochotę przetestować. Najważniejsze, że w dzień bez słońca, można sobie słońce zrobić na talerzu. Ale o tym w innym wpisie.
U nas dzień za dniem śmiga szalenie szybko.
Dzieciaki wiadomo, rosną, świetnie się rozwijają, chętnie się ze sobą bawią. To mnie najbardziej cieszy.
Bratersko-siostrzana miłość jest cudna. Kto widział, ten wie o czym myślę :)
Poza tym coraz częściej myślimy już o zbliżających się Świętach.
Jaś to już nawet w wakacje składał słownie zamówienie na prezenty do Św. Mikołaja. Teraz trzeba tylko z nim naskrobać jeszcze list.
Częściowo prezenty dla Dzieci już mamy. To znaczy Mikołaj ma! A to dzięki zapobiegliwości Męża mego (czyt. Św. Mikołaja Janusza ).
Tak sobie myślę, że przynajmniej będzie dzięki temu czas na bardziej duchowe przygotowanie do Świąt, a nie bieganie po sklepach, przeglądanie sterty potencjalnych prezentów. Chwała Ci za to Mężu Mikołaju, za twe sokole oko :)
A u mnie - chwilo trwaj! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz